Odkąd pamiętam hitem wszystkich imprez w mojej rodzinie był pasztet. Najpierw robiła go babcia i ciocia, w tej chwili także ja i moja siostra. Natomiast największym fanem pasztetu był nasz pies – w czasie przygotowań dostawał kompletnej głupawki i żebrał o kawałki mięsa. Raz nawet zdarzyło się mu zjeść całą, nieupilnowaną blachę. Chyba nigdy nie był szczęśliwszy 😉
Wykonanie pasztetu jest może dosyć pracochłonne, ale efekt jest tego wart. Lubię kiedy nie jest idealnie gładki, dlatego mięso mielę tylko raz. Efekt widać na zdjęciu 🙂 Nigdy nie jem go na chlebie, ale jako samodzielne danie. Jeżeli jednak chcecie uzyskać aksamitną strukturę pasztetu – zmielcie mięso kilka razy (niektórzy robią to nawet 4 razy, wg mnie potrójne zmielenie będzie wystarczające).
Składniki:
- 2 ćwiartki z kurczaka
- 0,5 kg karkówki
- 20 dkg wątróbki kurzej
- 30 dkg boczku wędzonego
- 3 jajka
- pęczek włoszczyzny np. pół selera, 3 marchewki, 2 pietruszki, por, 2 średnie cebule
- jedna zamoczona w mleku bułka pszenna (ewentualnie garść bułki tartej)
- sól, pieprz
- przyprawy wg uznania. Ja proponuję: 1 łyżka ostrej papryki, 1 łyżka majeranku, 1 łyżka ziół prowansalskich
- olej/oliwa do smażenia
- zimne masło (około pół kostki)

Przepis:
Karkówkę kroimy w większą kostkę. Rozgrzewamy na patelni olej do smażenia, wrzucamy mięso. Smażymy aż lekko zbrązowieje, następnie zmniejszamy ogień, dolewamy około 3/4 szklanki wody i dusimy pod przykryciem około 2 godzin. W tym czasie będziemy jeszcze do niej dorzucać inne mięsa. Pamiętajmy, żeby przez cały ten czas kontrolować ilość wody i w razie potrzeby ją dolewać.
Kurczaka i warzywa wrzucamy do garnka, zalewamy zimną wodą. Stawiamy na średni ogień i gotujemy pod przykryciem około pół godziny. Po tym czasie wyjmujemy kurczaka i warzywa, przekładamy do miski. Powstały wywar studzimy.
Boczek kroimy w kostkę i dodajemy do karkówki po 1 godzinie. Wątróbkę dokładnie myjemy, oczyszczamy i dodajemy do pozostałych mięs na około 20 minut przed zakończeniem duszenia.
Gotowe mięso odstawiamy do kompletnego ostudzenia.
Gdy wszystkie składniki są zimne przystępujemy do mielenia (mielimy mięso + warzywa). Kurczaka możemy dodać wraz ze skórą, jednak starajmy się wybrać wszystkie, nawet najmniejsze kosteczki – inaczej będą zgrzytać w zębach. Pamiętajmy również o zmieleniu zamoczonej wcześniej w szklance mleka bułce.
Wszystko dokładnie mieszamy. Dodajemy wywar uzyskany z kurczaka i warzyw – zaczynamy od dwóch kielni, mieszamy. W razie potrzeby dolewamy więcej. Masa ma być dosyć rzadka!
Wrzucamy przyprawy, solimy i pieprzymy do smaku (zazwyczaj daję około 2 płaskie łyżeczki soli). Dokładnie mieszamy. Na tym etapie możemy spróbować czy smak nam odpowiada. Pamiętajmy jednak, że aromaty trochę się przytłumią w trakcie pieczenia.
Dodajemy jajka, mieszamy.
Przelewamy masę do dużej keksówki (ewentualnie dwóch mniejszych) wyłożonej papierem do pieczenia (w przypadku silikonowych form nie jest to potrzebne). Na wierzchu kładziemy cienkie plastry masła. Najlepiej “zeskrobać” je z kostki za pomocą obieraczki do warzyw.
Pasztet pieczemy półtorej godziny w temperaturze 180 stopni (termoobieg). Po tym czasie pasztet studzimy. Świeżo upieczony dosyć łatwo się rozpada, najlepiej kroić go dopiero na następny dzień.
4 komentarze
Dragon lubi to! 😀
Pyyyyycha, ja też lubię taki niezmielony 🙂 Pozdrawiam!
Nie ma nic lepszego 🙂 u nas też obowiązkowo musi być na wszystkich imprezach!
Wygląda przepysznie. Niech schowają się wszystkie pasztety ze sklepu!