Nie jestem fanką ogrodnictwa. Wszystkie kwiatki przy mnie prędzej lub później umierają, a moją własną grządkę, którą dostałam w dzieciństwie, w końcu plewiła babcia. Marzy mi się kiedyś własny dom z ogródkiem, ale jeżeli nie będzie nas stać na ogrodnika (haha 😀 ), albo nasz syn nie odkryje w sobie ogródkowej pasji, to jedyne co będzie w nim rosło to trawa. Jednak jest jeden ogromny plus posiadania własnego ogródka warzywnego – dostęp do wszystkich składników, jakie tylko sobie wymarzysz (i wysiejesz).
Dlaczego o tym piszę? Bo bardzo często czytając książki kucharskie/blogi kulinarne natrafiam na interesujący przepis, w którym znajduje się składnik nie do kupienia. Wtedy staram się włączyć “tryb kreatywny” i spróbować znaleźć jakiś zamiennik. Tak było i tym razem – w pochodzącym z książki “Jerozolima” przepisie na placki z buraka liściastego, zamieniłam główny składnik na bardziej popularną i łatwo dostępną o tej porze roku botwinkę. Efekt wyszedł całkiem, całkiem. 🙂
Jak wspomniałam przepis (poddany moim modyfikacjom) pochodzi z książki “Jerozolima. Książka kucharska”. Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, wypróbujcie też również z niej pochodzący przepis na smażone pomidory.
Składniki (2 porcje, raczej na przystawkę):
- 2 pęczki botwinki (bez buraków)
- 15 g natki pietruszki
- 10 g świeżych liści kolendry
- 10 g koperku
- 1 łyżeczka startej gałki muszkatołowej
- 2 łyżki mąki pszennej
- 1 duży ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
- 1 jajko
- ok. 80 g sera feta (w oryginale na tą ilość składników – 40 g)
- olej/oliwa do smażenia
- sól, pieprz
Ilość ziół potraktujcie bardziej jako sugestię, ja dodałam więcej koperku i mniej pietruszki. Ich ilość odmierzałam “na oko” – nie ważyłam ich.
Botwinkę myjemy, kroimy na większe kawałki. Wrzucamy do garnka z osolonym wrzątkiem, gotujemy przez 5 minut. Po tym czasie odcedzamy i odciskamy na sicie liście, aż będą suche.
Do misy blendera wrzucamy botwinkę, zioła, gałkę, mąkę, czosnek, jajko, sól (około 1/3 łyżeczki) i pieprz. Miksujemy do uzyskania gładkiej masy, następnie dodajemy pokruszoną fetę, mieszamy łyżką.
Na patelni rozgrzewamy olej. Łyżką formujemy placki (czubata łyżka masy na placek). Smażymy po kilka minut z obu stron. Placki świetnie smakują z dodatkiem kwaśniej śmietany.
PS Mąż kazał mi dopisać, że te placki nie są przypalone – ten ciemny kolor jest całkowicie normalny, takie wychodzą 🙂
4 komentarze
Nie pomyślałabym by z botwinki robić placki, fajny pomysł 🙂
No proszę, jakie oryginalne wykorzystanie botwinki, z chęcią bym wypróbowała:)
wszystko z botwinką jest boskie 🙂
Uwielbiam zupkę z botwinki, więc te placki też na pewno by mi zasmakowały. A dodatkowo powinno się jeść buraki przy anemii więc są dla mnie baaaardzo wskazane w celu zwiększenia żelaza 🙂