Ostatni kwietniowy weekend miałam okazję spędzić w Wiedniu. Czasu niestety było mało i nie mogliśmy zobaczyć wszystkiego, ale jednym z ciekawszych punktów wycieczki był bez wątpienia wiedeński Prater.
Prater to ogromny park (aż 1700 ha!), a na jego terenie mieści się chyba najbardziej znany w Europie lunapark. Jego symbolem jest ogromny diabelski młyn – Wiener Riesenrad (na zdjęciu). Czy wiedzieliście, że został on już zbudowany w 1897 roku? I dalej trzyma się świetnie 🙂 Podobno z góry jest świetny widok na Wiedeń, ale my zrezygnowaliśmy z tej atrakcji na rzecz rollercoasterów.
Tak. Przyznaję – od zeszłego weekendu jestem totalnie uzależniona od rollercoasterów. Nawet po powrocie do domu, oglądam cały czas filmiki na youtubie z kolejkami górskimi w roli głównej. Na szczęście nie jestem w moim uzależnieniu sama (Ania – pozdrawiam! 🙂 ).
Najlepsza była przejażdżka na Boomerangu. Co prawda dostałam małego ataku paniki, ale było warto! Niesamowity poziom adrenaliny i fantastyczne uczucie totalnej głupawki bo skończonej jeździe – polecam 😀 To było mniej więcej tak:
Trochę obawiałam się, jak to wszystko zniesie mój żołądek – na szczęście obyło się bez problemów. 😀
Niestety rollercoastery na Praterze nie należą do największych i najdłuższych na świecie, więc jeżeli marzą się Wam naprawdę ekstremale przeżycia, trzeba się udać gdzie indziej. Mnie obecnie marzy się wycieczka do Heide Parku w Niemczech i przejażdżka tą kolejką:
Jednak jeżeli planujecie odwiedzić Wiedeń, to Prater jest punktem obowiązkowym. Polecam wybrać się tam wieczorem – wszystkie karuzele są oświetlone i świetnie wyglądają. Nie trzeba płacić za wstęp, a tylko za określone atrakcje – dla nas to był duży plus, bo nie wszyscy znajomi mieli chęć na przejażdżki.
Ciekawa jestem – ile jeszcze lat poczekamy, aż w Polsce powstanie podobny park rozrywki?
1 komentarz
O taaak.. 🙂