Moja wycieczka do Wiednia trwała (niestety) tylko dwa dni, ale był to naprawdę dobrze wykorzystany czas. Jak spędziłam pierwszy dzień możecie poczytać tutaj (czyli jak się bawiliśmy na Praterze) i tutaj (czyli parę słów o najsłynniejszym, wiedeńskim wypieku). Dzisiaj chciałabym Wam pokazać jak spędziliśmy dzień drugi.
Punkt programu był jeden – wycieczka do Schönbrunn, czyli letniej, cesarskiej rezydencji. Na szczęście pałac znajduje się w obrębie miasta i bardzo łatwo dojechać tam metrem. Niestety, z uwagi na ograniczony czas i siły, zrezygnowaliśmy ze zwiedzania komnat i zdecydowaliśmy się na spacer po gigantycznym parku. Bez wątpienia była to bardzo dobra decyzja, bo atrakcji nie brakowało, a nie musieliśmy się spieszyć i gonić. Jak wygląda Schönbrunn od środka zobaczymy następnym razem.
Park jest przepiękny! Gdziekolwiek się człowiek obróci, zobaczy zachwycający element – tu pergolę, tam fontannę, a gdzie indziej pełną kwiatów rabatę. Można spacerować tam godzinami, cały czas odkrywając coś nowego. Zastanawia mnie, ile ludzi pracuje, żeby osiągnąć tak spektakularny efekt. Ogrody są ogromne, więc mimo, że jednocześnie zwiedza je niezliczona ilość ludzi, w ogóle tego nie czuć. Z łatwością można znaleźć jakąś odosobnioną ławeczkę i odpocząć.
Wstęp do ogrodów jest bezpłatny, bilet trzeba kupić tylko jeżeli chcemy obejrzeć dodatkowe atrakcje. Na pewno warty uwagi jest labirynt. Wstęp kosztuje 4 Euro, a ubaw jest po pachy 😉 Dokładnie jest to ogromny plac zabaw dla dzieci i dorosłych. Znaleźć możemy tam jeden większy labirynt, w którym faktycznie łatwo się zgubić i dwa mniejsze, gdzie głównymi atrakcjami są elementy, które można w nim znaleźć. Może to być łamigłówka matematyczna, słupy na które trzeba się wspiąć, albo płyty chodnikowe, które grają. Dodatkowo możemy znaleźć tu gabinet luster na świeżym powietrzu i kilka konstrukcji przeznaczonych typowo dla dzieci.
Na terenie ogrodów znajduje się także zoo, ale trzeba poświęcić na nie kilka dobrych godzin i w weekendowy, słoneczny dzień odstać swoje w gigantycznej kolejce. Podobno jest bardzo fajne, ale my sprawdzimy to innym razem.
Naszym ulubionym miejscem w ogrodach, jak i chyba w całym Wiedniu jest wzgórze, na którego szczycie wznosi się glorieta (czyli taka bardziej wypasiona altana). Całe jest pokryte łąką i chociaż wszędzie znajdują się tabliczki “nie wchodzić na trawę” to pełno jest ludzi rozłożonych na ziemi i nikt ich nie przegania. Słońce, trawa i genialny widok na pałac i całe miasto – naprawdę ciężko się było stamtąd ruszyć.
Podsumowując – jeżeli planujecie wycieczkę do Wiednia, nie omijajcie Schönbrunn, na pewno nie pożałujecie. A na koniec parę zdjęć 🙂
1 komentarz
Fantastyczne zdjęcia – miło się oglądało Twoją relację 😉