Tak, tak – to już minął drugi rok odkąd zaczęłam prowadzić bloga. Trzeci rok zaczął się wyjątkowo pechowo – z powodu problemów z domeną przez prawie dwa tygodnie Wilczy Apetyt nie działał, cała sytuacja kosztowała nas (mnie i męża) bardzo dużo nerwów. Na szczęście już wszystko działa 🙂
Dużo się tu zmieniło od samego początku 🙂 Wilczy startował na bezpłatnym szablonie na WordPressie, a pierwsze zdjęcia robiłam najtańszą cyfrówką.
Potem “działałam” lepszą cyfrówką pożyczoną od szefa, ale prawdziwym przełomem było zakupienie lustrzanki. Cały czas się uczę, ale chociaż wiem, że moje zdjęcia nie są na najwyższym poziomie, to jestem z nich naprawdę dumna i z przyjemnością je publikuję. Dorosłam chyba do decyzji, żeby przerzucić się na RAW-y, na razie muszę ogarnąć darmowe programy do obróbki tego formatu zdjęć. Głęboko wierzę, że będzie coraz lepiej 🙂
Mam głowę pełną pomysłów na dalszy rozwój Wilczego, zobaczymy ile uda się zrealizować. Chciałabym, żeby przepisy które publikuję były jasne dla każdego – nawet kompletnego kuchennego ignoranta 😉 Dlatego od pewnego czasu zaczęłam stosować blok z cytatem, w którym zamiast cytatu pojawiają się dodatkowe wskazówki, które mogą być moim zdaniem przydatne.
o ten blok mi chodzi 🙂
Staram się w sobie wyrobić zwyczaj robienia zdjęć na każdym etapie gotowania potrawy. Trzymajcie kciuki!
Zmiany, zmiany
Jeżeli jesteś stałym czytelnikiem Wilczego Apetytu i jesteś spostrzegawczy, na pewno zauważyłeś (łaś), że od września zeszłego roku blog trochę podupadł. Zawsze starałam się dbać o regularność wpisów, a tu nagle przyszedł październik, w którym napisałam raz! I to nawet nie był przepis. Dalej nie było o wiele lepiej 😉 Powody były dwa:
- W jesiennej i zimowej aurze trudniej robić zdjęcia, szczególnie jak się przychodzi z pracy i już jest ciemno. Jednak nie oszukujmy się to jest tylko wymówka 😉 Bo głównym powodem tego zastoju jest…
- …fakt, że w pierwszym trymestrze ciąży ostatnią rzeczą, o której się myśli jest gotowanie. Wszystko śmierdzi, surowe mięso jest obrzydliwe, a zrobienie po pracy czegokolwiek innego niż padnięcie na łóżko jest wyczynem godnym superbohatera.
Już naprawdę niedługo pojawi się na świecie mały Wilczek i jak widać już miał duży wpływ na moją blogową twórczość. Zamiast poszukiwać kulinarnych inspiracji przeglądam blogi parentingowe, szukam edukacyjnych zabawek dla niemowlaków i najładniejszych ubranek . Tematyka dziecięca stała się mi bardzo bliska – na pewno pojawi się też więc na Wilczym. Spokojnie, na pewno nie zamienię tego miejsca w blog parentingowy 😉 Już teraz od czasu do czasu pojawiała się tu inna tematyka (zakładka Świat poza kuchnią). Myślę, że takich wpisów będzie coraz więcej, jednak to przepisy pozostaną najważniejsze.
Bardzo ładnie dziękuję!
No właśnie – na koniec chcę podziękować wszystkim, którzy przyczyniają się do rozwoju Wilczego Apetytu – mojemu mężowi, który zajmuje się większością spraw technicznych i nie marudzi, kiedy musi jeść zimne posiłki (bo bo zdjęcie najważniejsze 🙂 ; przede wszystkim dziękuję wszystkim, którzy Wilczy odwiedzają – mam tylko nadzieję, ze przez tą dwutygodniową przerwę nie zapomnieliście o nim całkowicie 😉 Z radością witam każdego kto włożył wysiłek, żeby zostawić tu swój ślad i skomentować wpis, a jeżeli czytam, że ktoś coś ugotował/upiekł z mojego przepisu to mam dobry humor przez dwa dni 🙂
Jestem niesamowicie ciekawa jak będzie wyglądało to miejsce za rok 🙂
6 komentarze
Gratuluję dwóch lat i kolejnych sukcesów:)
No i spokojnego oczekiwania na maluszka:)
Dziękuję 🙂
Dwa lata bloga i ciąża! Gratuluję z całego serca!!! <3 Pisz bo wydobywasz z mojej duszy jakąś kulinarną kreatywność. 🙂
Dzięki, dzięki 🙂 Pisać będę na pewno, bardzo by mi tego brakowało.
Gratuluję i życzę dalszych sukcesów:) Chyba wcześniej tu nie byłam, ale bardzo mi się tu podoba i mam zamiar zaglądać, dziękuję za miłe komentarze u mnie i również zapraszam częściej do siebie, pozdrawiam:)
Dziękuję, cieszę się że trafiłaś na Wilczy 🙂