Może to trochę dziwne – początek jesieni, a ja wrzucam przepis na lody. Jednak ja uważam, że sezon na lody trwa cały rok i zawsze jest okazja, żeby je zjeść. Np. z okazji wtorku ;).
Maszynę do lodów dostałam na urodziny w kwietniu, jednak wykorzystałam ją zaledwie kilka razy. Niestety mały Wilczek zabiera tyle czasu, że ciężko zrobić cokolwiek poza obiadem (a i z tym bywa ciężko). Muszę spróbować wygospodarować więcej czasu, bo ja jestem lodożercą, a domowe lody są takie pyszne 😉
Dzisiaj przepis na lody o smaku solonego karmelu. Jeżeli lubicie połączenie słonego ze słodkim, na pewno Wam posmakują. Jeżeli chcecie – pomińcie sól, wtedy wyjdą tradycyjne lody karmelowe.
Przepis znaleziony na Moich Wypiekach.
Składniki na około 1 litr lodów:
- 200 g cukru
- 500 ml pełnego mleka
- 1/4 do 1/2 łyżeczki soli morskiej
- 250 ml śmietany kremówki 36%
- 5 dużych żółtek
- pół łyżeczki ekstraktu z wanilii (można pominąć)
Robimy karmel:
Patelnię stawiamy na średnim ogniu, wsypujemy na nią cukier. Gotujemy (nie mieszamy!) aż cukier po brzegach zacznie się rozpuszczać. Wtedy delikatnie go mieszamy i czekamy aż się całkowicie rozpuści. Kiedy to nastąpi, gotujemy go dalej, rzadko mieszając, aż karmel będzie miał ciemny bursztynowy kolor.
Moment zdjęcia karmelu z ognia jest kluczowy – zdjęty za wcześnie będzie mało intensywny w smaku, a gotowe lody nie będą miały odpowiedniego koloru. Zdjęty za późno będzie przypalony i gorzki w smaku. Z dwojga złego – lepiej zdjąć zbyt wcześnie, niż zbyt późno.
Do karmelu dodajemy mleko:
Gotowy karmel zdejmujemy z palnika i od razu dodajemy mleko. Uwaga! Będzie pryskać i bulgotać.
Patelnię z karmelowym mlekiem stawiamy na małym ogniu, dodajemy 1/4 łyżeczki soli i podgrzewamy, aż cały karmel rozpuści się w mleku. Jeśli zostanie kilka kawałków karmelu nie należy się martwić, one rozpuszczą się później.
Przygotowujemy bazę do lodów:
W osobnej miseczce ubijamy żółtka, następnie stopniowo dodajemy do nich lekko ciepłe karmelowe mleko, cały czas ubijając (najlepiej rózgą ręczną, by nie tworzyło się zbyt dużo piany). Przelewamy do garnuszka.
Gotujemy, do lekkiego zgęstnienia, aż mikstura będzie przykrywała grzbiet łyżki (nie będzie z niego spływała), lecz nie doprowadzając do momentu wrzenia (mikstura może się zwarzyć).
Gotowanie masy to z pewnością najtrudniejszy i najbardziej stresujący moment. Nie należy się jednak bać. Nie możemy pozwolić, żeby mikstura się zagotowała (nie mogą pojawić się duże bąbelki), ale musi być naprawdę gorąca, żeby zgęstniała. Trzeba uchwycić ten moment zaraz nim zacznie wrzeć.
Całość przecieramy przez sito do śmietany kremówki, dodajemy pozostałą ilość soli (wedle upodobania) i wanilię. Mieszamy, przykrywamy folią spożywczą i schładzamy do temperatury lodówkowej.
Kręcimy lody:
Schłodzoną mieszankę przelewamy do maszyny do lodów i dalej postępujemy według instrukcji jej producenta.
Jeżeli nie mamy maszyny do lodów, możemy sobie pomóc zwykłym mikserem. Schłodzoną mieszankę miksujemy (żeby ją napowietrzyć), wkładamy do zamrażalnika i miksujemy co pół godziny.
Lody domowej roboty po wyjęciu z maszynki muszą spędzić jeszcze kilka godzin w zamrażalniku. Najprawdopodobniej zmarzną tam na twardą bryłę, należy je więc wyjąć na 10-30 minut przed podaniem.
4 komentarze
To dopiero ciekawy przepis! Nigdy nie robiłam sama lodów 😉 Myślałam, że juz zakończę sezon ale chyba jednak trochę poczekam 😛
Domowe lody są świetne, naprawdę warto je zrobić 🙂
Jadłam wielokrotnie ten smak bo go uwielbiam, chyba się skuszę na domowe:)
Uwielbiam takie połączenia. To musi być pyszne 🙂